W ostatnich dniach sierpnia 1941 r. nadszedł rozkaz zlikwidowania Żydów z Zaręb Kościelnych. Nie chcąc, aby Żydzi w porę się ukryli albo uciekli, urzędnicy trzymali rozkaz w tajemnicy. 31 sierpnia 1941 r. na słupie telefonicznym w miasteczku zostało wywieszone ogłoszenie, że Żydzi zostaną ewakuowani do getta w Czyżewie (istniało tam wtedy getto dla 200 Żydów). W tym samym ogłoszeniu napisano, że Żydzi mogą wziąć ze sobą wszystkie lekkie rzeczy, żywność, nawet meble. Ewakuacja została wyznaczona na 2 września 1941 r.
Żydzi podejrzewali, że Niemcy chcą ich oszukać. Jednak większość zarębskich Żydów czyniła wszelkie niezbędne przygotowania do ewakuacji. Przygotowano żywność na dłuższy czas, wykopano schowane rzeczy i z zapełnionymi furmankami zgłoszono się 2 września 1941 r. do ewakuacji. Przed jej rozpoczęciem uciekło lub ukryło się w okolicy około 200 Żydów. Z tych 200 uratowało się i dożyło wyzwolenia 12 osób. Tego dnia rano Żydzi wyruszyli w kierunku Czyżewa, 14 km od Zaręb Kościelnych. W drodze zatrzymali ich niemieccy żandarmi, furmanki z rzeczami powożone przez Polaków odesłano do Czyżewa, a Żydów zaprowadzono do budynku szkoły we wsi Szulborze, 7 km od Zaręb. Niemiecka i polska policja kazały Żydom oddać cenne rzeczy i pieniądze, następnie zrewidowano ich.
Po rewizji wyprowadzono wszystkich na podwórze szkoły i podzielono na trzy grupy: mężczyźni, kobiety i dzieci.
Mordercy zabijali dzieci na miejscu, na oczach ich rodziców – chwytali je za nóżki i rozbijali o drzewa na podwórzu. Następnie załadowano na samochody mężczyzn, kobiety i martwe dzieci i zawieziono kilometr za wieś, do lasku koło Mianówka. Tam znajdował się dół głęboki na 3 metry, przygotowany przez władzę sowiecką na potrzeby kolei. Po wyrzuceniu Żydów z samochodów strzelano do żydowskiego tłumu z karabinów i wpychano do dołu. Wrzucano martwych i żywych, w sumie około 1700 Żydów. Około godziny po rzezi policjanci zwołali miejscowych Polaków i kazali im zasypać dół z męczennikami.
Kesz to mała plastikowa tutka zamaskowana lekko w ziemi