Był 20 luty 1993 roku, trwał 5 odcinek specjalny 9 Zimowego Rajdu Dolnośląskiego. Załoga Marian Bublewicz/Ryszard Żyszkowski ruszyła na jego trasę z Orłowca do Złotego Stoku. 2 kilometry od startu, Ford Sierra Cosworth 4x4, na łagodnym prawym łuku, przy prędkości ok. 120 km/h wypada z drogi i uderza lewą stroną w przydrożne drzewo. Samochód dosłownie owija się wokół niego. Pilot Ryszard Żyszkowski ze złamaną ręką i rozbitą głową wydostaje się ze zniszczonej rajdówki. Dużo gorsza jest sytuacja kierowcy, który został zakleszczony w rozbitym aucie. Był przytomny, cały czas zdawał sobie sprawę, co się stało, spokojnie czekał na pomoc. Jak zwykle, pierwsi na miejscu byli zdesperowani kibice, próbowali ratować swojego ulubieńca, gołymi rękami odginali blachy i darli poszycie fotela. Profesjonalna pomoc przyszła po czterdziestu minutach, dużo za późno...
Marian Bublewicz w wyniku odniesionych obrażeń, zmarł kilka godzin później w szpitalu w Lądku Zdroju.
Dziś w tym miejscu stoi pomnik upamiętniający jednego z najwybitniejszych polskich kierowców rajdowych. Kibice do dzisiaj pamiętają o Mistrzu, odwiedzając to miejsce i zapalając znicze.
Dodatkowe informacje
Musisz być zalogowany, aby zobaczyć dodatkowe informacje.