Tu tylko garść informacji, ale historia jest na tyle ciekawa, że warto samemu poszukać w sieci.
Jak zapewne większość czytelników się zorientowała, most już nie istnieje, a nawet trudno jest wskazać jakąkolwiek po nim pozostałość. Być może ze względu na jego dość krótką historię . Most łyżwowy drewniany zbudowano w Roku Pańskim 1775 w miejscu, w którym ulica Gnojowa (po wybrukowaniu i zmianie nazwy na dzisiejszą) dochodziła do Wisły (po cofnięciu koryta na skutek "wywozu" śmieci). Postał zaledwie 19 lat (chociaż jak tak chwilę pomyśleć, to i tak długo biorąc pod uwagę, że od zniszczenia mostu Zygmunta Augusta w 1603(?) Warszawa miała jedynie mosty sezonowe - rozbierane na zimę) i w listopadzie 1794 został spalony na rozkaz gen. Wawrzeckiego po rzezi Pragi, aby nie wpuścić wojsk rosyjskich do Warszawy. Nazwę most zawdzięcza księciu Adamowi Ponińskiemu, który wyłożył kapitał na tę inwestycję, za co przez 10 lat mógł pobierać opłaty za przeprawę mostem. O ile pamiętam, przejście kosztowało 2 grosze, a przejazd karetą 20 groszy. Jak widać opłacało się czarterować karetę dopiero na przeciwległym brzegu . O renegacie Ponińskim pisać nie będę - jak ktoś bardzo chce, to na pewno znajdzie coś w sieci (facet był marszałkiem sejmu rozbiorowego), tylko niech nie pomyli go z jego synem (też Adamem).
Reaktywacja nr 3:
Obecnie kesz wymaga trochę sprawności - może dzięki temu dłużej pożyje ;)
zalecam nocne poszukiwania !