Suwalszczyzna, to jeden z najpiękniejszych regionów Polski. Nie jest to obszar bardzo wielki... i o mały włos stałby się jedną wielką kopalnią. Znane tu anomalie magnetyczne mogły oznaczać tylko jedno. Pod ziemią muszą być złoża rud żelaza. I tak jest faktycznie. W dodatku są one szacowane jako jedne z największych na świecie, tylko z wydobyciem jest pewien szkopuł. Złoża zalegają na dużych głębokościach, poniżej 1500 metrów. I to jest pozytywna strona naszego geologicznego ewenementu, bo inną niewątpliwą zaletą są przepiękne krajobrazy i przyroda.
Złożami zainteresowano się już w latach 50., kiedy to metodami odstrzałowymi próbowano oszacować wielkość i rejony zalegania rudy. W odpowiednich studniach umieszczano ładunek wybuchowy, detonowano go i badano odpowiedź sejsmiczną. Na tej podstawie wyciągano wnioski.
W nieco innej epoce, w latach 70. XXw. nadal interesowano się złożami. Badano je metodami odwiertowymi. W rejonie Udziejka, Udryna, Smolnik jest kilka pozostałości po takich odwiertach, a czop po jednym z nich możecie obejrzeć przy keszu.
Kesz jest ukryty przy odwiercie geologicznym, który prawdopodobnie wykonano w ramach badanie złóż rudy żelaza. Archiwum rdzeni wiertniczych zebranych w czasie takich prac można odwiedzić szukając kesza:
http://opencaching.pl/viewcache.php?cacheid=15725
Odwierty geologiczne miały głębkość od 1500 do ponad 2000 m.
Mówiąc szczerze, nie wyobrażam sobie, żeby powstała tu kiedyś jakakolwiek kopalnia. A plan był taki, że jedno z najpiękniejszych jezior w Polsce, o bardzo charakterystycznym malachitowym kolorze, miało być zlewiskiem wszystkich kopalnianych wypłuczyn. Brrrrr.
Kordy prowadzą do czopu. Kesz natomiast jest ukryty w pobliskiej karpie - patrz hint i spoiler