Czarci Młyn w Gałęzicach
Czarci Młyn we wsi Gałęzice jest miejscem owianym mgłą tajemnicy, nawiedzanym niegdyś przez siły nieczyste, wspominają o nim średniowieczne kroniki i legendy. Mieszkańcy tej wioski z pokolenia na pokolenie przekazywali sobie opowieść, iż przed wiekami, gdy jeszcze na zamku w Chęcinach gościli królowie, nad rzeką istniał młyn wodny. Był to młyn niezwykły, bowiem nie mielił zboża, ale była w nim szkoła, w której nauki pobierali młodzieńcy, chcący zdobyć wiedzę czarnoksięską. Młynarzem, i nauczycielem był szarlatan. Przyjmował 12 terminatorów, a z nadejściem każdego nowego roku jeden z nich musiał oddać za czarownika swoje życie. Pewnego razu jeden z uczniów zdobył wiedzę większą od swojego mistrza, zbuntował się, szarlatana zabił, a młyn spalił. Tyle mówi ludowa legenda. A jaka jest prawda? W średniowiecznych zapiskach znajduje się wzmianka, iż przed wiekami w Górach Świętokrzyskich istniała szkoła czarnoksiężników. Pierwszym zapisem potwierdzającym to przypuszczenie jest Historia Jana z Heidelborga. Kronika ta opisuje dzieje niemieckiego opata żyjącego w XV wieku w Bawarii. Mnich ten był osobą tajemniczą. Za niewłaściwe prowadzenie klasztoru został wysłany przez władze kościelne do Ziemi Świętej, by tam krzewić wiarę chrześcijańską. Jan z Heidelborga wyruszył więc do kraju Saracenów, lecz zamiast nawracać pogan, zainteresował się tajnikami wiedzy arabskiej. Kiedy wrócił do swej ojczyzny, przywiózł ze sobą tekst staroegipski, zawierający arkana wiedzy czarnoksięskiej. W kronice jest wzmianka, jakoby mnich odkrył sposób oddziaływania na ludzi bez względu na to, gdzie się znajdują. Sam podobno mówił: Mogę narzucić swoją wolę każdemu, kto pojmie sens mojej wiedzy. Mogę z łatwością uwolnić każdego, nawet więźnia zamkniętego w głębokich lochach pod silną strażą. Nikt dokładnie nie wiedział, na czym polega działanie czarów niemieckiego opata. Musiało to być coś niezmiernie ważnego i strasznego, ale opartego na prawach przyrody, a zawartego w jednej księdze. Na wszelki wypadek Święta Inkwizycja kazała mnicha spalić, wychodząc z założenia, że miał on kontakty z diabłem. Gdy siepacze biskupa przybyli po opata, już go nie było, a przestraszony sługa wyjaśnił, że opat wyjechał do Polski. Tam kontynuował swoje praktyki tajemne.
źródło: http://swietokrzyskie.org.pl/legendy-i-zwyczaje/legendy-i-podania/78-czarci-mlyn-w-gaezicach-
Kesz - tytułowe współrzędne doprowadzą do drzewa na którym znajdziesz przyrząd potrzebny do podjęcia skrzyneczki, którą już widziszOdkładaj w miarę delikatnie