Przejeżdżając przypadkowo wybraną drogą przez włoszczowskie lasy napotkałem urokliwe miejsce, gdzie płynie jakaś mała rzeczka. Trochę dalej bardziej przykuła moja uwagę kapliczka w pniu drzewa. A drzewo solidne sosnowe, na pewno pamiętało czasy zaborów, gdy Polski na mapie jeszcze nie było. Niestety w tej chwili obumarłe, a i tak robiące wrażenie. Widocznie, nadgryzione zębem czasu, przewróciło się na drogę i ktoś upiłował je, aby dukt był przejezdny, po drugiej stronie widać partię szczytową. Pień został podparty i wrócił do prawie pionowej postawy. Uważajcie przy pobieraniu, żeby nie ruszać podpór, bo może się to źle skończyć.