Skrzynka ta jest częścią serii „W poszukiwaniu imienia” składającej się z 14 nietypowych keszy. Skrzynki należy podejmować kolejno.
Bardzo prosimy o nie dewastowanie, a wręcz naprawę, jeśli jakaś skrzynka tego wymaga. Nie krytykuj, a wspieraj innych keszerów – będzie to na pewno dla wszystkich przyjemniejsze i zaowocuje dobrą zabawą.Po odnalezieniu litery ukrytej w sztucznej dziupli i wskazówkach otrzymanych podczas przebłysku spowodowanego połączeniem z ostatnim magicznym kwadratem wiedziałam , iż muszę odnaleźć postument, posąg, pomnik w osadzie o nazwie Szczenurze. Postanowiłam, iż muszę do niej dotrzeć jeszcze dziś. Mając nadzieję, iż droga nie będzie zbyt daleka podążyłam w dalsza drogą asfaltowym szlakiem. Dotarłszy do osady Charbrowski Bór postanowiłam poszukać informacji, a może nawet pomocy. Pierwsza osobą jaką napotkałam był mężczyzna wyglądający na Gajowego. Tak on na pewno mi pomoże, pomyślałam.
- Witam dobry człowieku – przywitałam się – wędruje przez te ziemie już jakiś czas, podziwiając piękno natury. Teraz jednak czas nagli i los kieruje do osady Szczenurze. Czy wskażesz mi drogę?
Mężczyzna popatrzył na mnie nie kryjąc zdziwienia. Czy powiedziałam coś nie tak? Tak, oczywiście. Czas jest inny, więc i mowa na pewno się zmieniła. Gajowy, jak go w myślach nazywałam, odpowiedział jednak.
- Zmierzasz w odpowiednim kierunku, jednak przed tobą jeszcze kilka kilometrów drogi. Chodź podrzucę Cię. Za chwile będziesz na miejscu.
Ruszyłam za Gajowym, z dużym, jednak mocno skrywanym przerażeniem. „Podrzucę Cię”. Nie rozumie do czego ten człowiek zmierza. Każdy kogo do tej pory napotkałam w tych czasach traktował mnie dobrze, a więc może nie ma się czego obawiać. No, odwagi! Pamiętaj zawsze masz jeszcze magię – upomniałam sama siebie. Po chwili Gajowy otworzył mi drzwi w dziwnym powozie. Spotkałam już wcześniej tego typu pojazdy. Wydaje się nawet, iż w tych czasach są dość powszechne. Powóz okazał się bardzo wygodny. I już po kilku minutach przerażając szybkiej jazdy, żegnałam się, z jak się okazuje bardzo małomównym, gajowym, który dowiózł mnie do samego celu mojej podróży.
Po lewej stronie traktu, kilkanaście metrów w głąb lasu, nijako na bluszczowym dywanie, ujrzałam pamiątkowy obelisk. Podeszłam bliżej. Odczytawszy inskrypcje, przyklęknęłam oszołomiona. Historia moich czasów niewiele zdołała nauczyć ludzi. Jeszcze tak niedawno prowadzono tu wojny, mordowano ludzi. Moja wędrówka może zaczekać – pomyślałam. Kilka minut zadumy, należy się temu miejscu, a co ważniejsze ludziom tu poległym.
Gdy uporałam się już z lekkim szokiem spowodowanym odczytaniem inskrypcji na obelisku, postanowiłam rozejrzeć się dookoła. Bez problemu odnalazłam drzewo i otwór, który ujrzałam w przebłysku towarzyszącemu odnalezieniu poprzedniej litery. W otworze oczywiście znajdował się magiczny kwadrat. Lekko westchnęłam Teoretycznie nie raz w swoim życiu korzystałam z zaklęcia przebłysków i byłam przyzwyczajona do jego skutków, jednak ich częstotliwość w ciągu ostatnich dni stawała się coraz bardziej uciążliwa. Nie poddając się jednak, aktywowałam magię kwadratu za pomocą magicznego pudełka.
WIZJA Z MAGICZNEGO KWADRATU
Odczytaj wizję za pomocą czytnika QR
KONIEC WIZJI
Powrót do rzeczywistości jak zwykle był lekko bolesny. Coś jakby trzeszczy mi w głowie. „Medikus parum far” zaklęcie leczenia daje natychmiastowy efekt. Ból ustaje. Odnalezienie kolejnej litery nie sprawia mi już żadnego problemu. Mogę ruszyć w dalszą drogę. Wschód. Tak to będzie najlepszy kierunek.