Topole porastające wyspę to hybrydy różnych gatunków amerykańskich gatunków topól. Wiosną wydają balsamiczny zapach a łuski pierwszych liści są pokryte klejącym, pachnącym woskiem. Te popularne w czasach minionej epoki drzewa były sadzone w różnych miejscach, szczególnie przy drogach. Szybko rosły i wyglądały okazale. Teraz nie sadzi się już tych drzew bo tak jak szybko rosną tak też szybko się przewracają i są obcymi organizmami w naszym środowisku. Lepiej sprawdzają się nasze rodzime dęby, jesiony, klony.
Tak też się dzieje w naturalny sposób na tej wyspie, gdzie posadzone topole w latach 60-tych gdy powstawał zbiornik powoli zamierają. Na wyspie można zobaczyć wiele przewróconych drzew, ale najciekawsze jest to co się dzieje w strefie podrostu. Mnóstwo młodych drzew klonów, lip i jaworów. Niewątpliwie ta wyspa za następne kilkadziesiąt lat będzie wyglądać całkiem inaczej i będzie ukształtowana przez naturalną sukcesję już bez udziału człowieka.
Wyspa jest dzika, choć można tam znaleźć wiele śladów bytności ludzi, wędkarzy, ale głównie na brzegach. W środku można poczuć się trochę jak w indyjskim lesie monsunowym gdzie na dnie też leży mnóstwo szeleszczących, dużych liści opadających w porze suchej.
Przy niskim poziomie wody można dojść suchą nogą albo po błocie przez wąski kanał. Przy wyższych stanach trzeba zaliczyć brodzenie w wodzie. Parkowanie daleko albo wjazd na pole biwakowe. Najlepiej podjechać pod wyspę rowerem albo próbować sprzętem pływającym.