Największy na świecie niekomercyjny serwis geocachingowy
GeoŚcieżki - skupiające wiele keszy
Ponad 1000 GeoŚcieżek w Polsce!
Pełne statystyki, GPXy, wszystko za darmo!
Powiadomienia mailem o nowych keszach i logach
Centrum Obsługi Geokeszera wybierane przez Społeczność
100% funkcjonalności dostępne bezpłatnie
Przyjazne zasady publikacji keszy
Musisz być zalogowany, by wpisywać się do logu i dokonywać operacji na skrzynce.
stats
Zobacz statystykę skrzynki
Bechcice (dominko_01) - OP09BD
Cmentarz wojenny w Bechcicach.
Właściciel: dominko
Zaloguj się, by zobaczyć współrzędne.
Wysokość: 171 m n.p.m.
 Województwo: Polska > łódzkie
Typ skrzynki: Tradycyjna
Wielkość: Normalna
Status: Zarchiwizowana
Data ukrycia: 12-01-2008
Data utworzenia: 12-01-2008
Data opublikowania: 12-01-2008
Ostatnio zmodyfikowano: 09-04-2015
80x znaleziona
1x nieznaleziona
2 komentarze
watchers 5 obserwatorów
38 odwiedzających
56 x oceniona
Oceniona jako: dobra
4 x rekomendowana
Skrzynka rekomendowana przez: boksyt, kapewu, piotr_sailor, Torquemada
Musisz się zalogować,
aby zobaczyć współrzędne oraz
mapę lokalizacji skrzynki
Opis PL

Na początku XX wieku Polska była częścią imperium rosyjskiego. Łódź należała do guberni piotrkowskiej. Od granicy z Niemcami dzieliło ją kilkadziesiąt kilometrów. Po wybuchu I wojny światowej miasto i jego okolice stały się miejscem krwawej bitwy, znanej jako „operacja łódzka”. Bitwa toczyła się od 11 listopada do 6 grudnia 1914 r. Na froncie od Torunia do Częstochowy walczyło ok. miliona żołnierzy. W armiach obu mocarstw praktycznie na terenie całego województwa łódzkiego od Łowicza, Strykowa i Łęczycy po Bełchatów i Piotrków ginęli Rosjanie, Niemcy, Austriacy, Polacy, Litwini, Czesi, Ukraińcy, Łotysze i Tatarzy. Niemcy próbowali okrążyć pod Łodzią 2 i 5 armię rosyjską. Okrążenie nie udało się. Rosjanie bohatersko odparli atak i sami otoczyli nieprzyjaciela. Dowodzone przez gen. Litzmanna [dominko: tego, na cześć którego podczas II wojny światowej Łódź przemianowana została na Litzmannstadt] dywizje niemieckie cudem przedarły się do swoich sił głównych przez Brzeziny. Rosjanie ponieśli jednak tak wielkie straty, że po bitwie wycofali się na linię rzeki Rawki k. Skierniewic. W „operacji łódzkiej” brały udział najsławniejsze, historyczne pułki gwardii rosyjskiej, utworzone jeszcze w czasach Piotra I. Walczyły dywizje syberyjskie z Chabarowska, Krasnojarska, Omska i Irkucka.
Pod Łodzią Rosjanie po raz pierwszy użyli samochodów pancernych. Za atak na Brzeziny order św. Jerzego otrzymał przyszły marszałek Związku Radzieckiego, legendarny Siemion Budionny. [...]
 „Operacja łódzka” była najkrwawszą bitwą manewrową I wojny światowej. Statystycznie każdego dnia ginęło w niej więcej ludzi niż w powszechnie znanej bitwie pod Verdun we Francji. Po obu stronach poległo ok. 200 tysięcy żołnierzy, w tym 120 tys. Rosjan. Sybiracy ginęli 10 tysięcy kilometrów od rodzinnej ziemi. Polegli żołnierze spoczywają na prawie 300 cmentarzach wojennych. Chowano ich tam, gdzie walczyli - w lasach, na wzgórzach. Dawni wrogowie leżą razem. W Wiączyniu spoczywa 12 tysięcy Rosjan i Niemców. W Witkowicach i w Gadce Starej po 9 tysięcy. Przez wiele lat nikt nie pamiętał o poległych.  

Tekst: Michał Jagiełło  http://www.ziemialodzka.pl/  

 

Cmentarz w Bechcicach to miejsce spoczynku ponad 120 żołnierzy 9. armii niemieckiej
gen. Augusta von Mackensena oraz ponad 200 żołnierzy rosyjskich 5. armii gen. Pawła Plehwego poległych w grudniu 1914 roku. Dziś jest niestety zaniedbany
. 

Aby dać przedsmak tego, co się działo i pobudzić nieco waszą wyobraźnię cytujemy tutaj (w nieudolnym przekładzie własnym) fragmenty pamiętników “Forward, March! Memoirs of a German Officer”, napisanego przez Ernsa Rosenhainera, a przetłumaczonego na angielski przez Ilsea Hancea; znalezione na http://www.worldwar1.com/tgws/. 

„Bitwa rozgorzała z pełną siłą na nowo. Naszym celem było zdobycie miasta Łodzi. Zaledwie kilka zboczy dzieliło nas od tego ogromnego kompleksu przemysłowego. Do następnego ranka (3 grudnia 1914) udało nam się zająć solidne przyczółki na wzgórzach. Linia wroga została przełamana i nie była zdolna stawiać dłużej oporu. Kiedy nasze działa ponownie rozpoczęły ostrzał, zobaczyliśmy tłum odzianych w futrzane czapy żołnierzy biegnących w nasza stronę. Dla jasności: ci odważni, pochodzący z Syberii, Rosjanie walczyli długo i twardo. Ktokolwiek był jeszcze żywy i nie był poważnie ranny ocalił życie przychodząc do nas. Nieco przestraszeni i wciąż wahający się, byli mimo wszystko zadowoleni. Udało im się wszak schronić przed ich własnymi, rosyjskimi kulami. Widziałem jednego z nich, którego rosyjska kula dosięgła tuż przed naszym okopem. Pewna grupa nadal pozostała na swoich stanowiskach. Nie byli jednak w stanie utrzymać swoich pozycji.

I tak 4 grudnia 1914 roku maszerowaliśmy w szyku przez wieś Bechcice. Rosjanie nie mogli być zbyt daleko. Słychać było bliskie odgłosy artylerii i znajdowaliśmy się pod ostrzałem.Niebo było czyste, rozświetlone gwiazdami, a noc okropnie zimna. Dotarliśmy do zagrody z piecem do cegieł. Czuliśmy się przemarznięci, wycieńczeni i głodni. Musieliśmy przygotować okopy. Cześć żołnierzy znalazła schronienie w domach, inni schronili się w piecu do cegieł.Ja sam wszedłem do domu właściciela cegielni. Dom należał do niemieckiej rodziny, co można było poznać po dekoracji ścian. Pokoje były puste, w niektórych panował duży nieład. Na stole spoczywał niemiecki katechizm. Nieopodal choinka udekorowana złotymi i srebrnymi ozdobami, przygotowanymi przez dzieci na nadchodzące święta. Smutek zaparł mi dech w piersiach. Rodzina najwyraźniej uciekła i tylko pies z ukrycia warknął na mnie.Natychmiast skierowałem się do biura cegielni gdzie zakwaterowali się inni żołnierze. Przeszywająco chłodny wiatr wpadał do budynku przez wybite szyby. Próbowaliśmy zakryć dziury tak jak się dało i rozpaliliśmy ogień w piecu kaflowym. Niestety szybko zrezygnowaliśmy. Piec dymił tak bardzo, że zaczęliśmy się dusić.Drżąc z zimna położyliśmy się na twardej podłodze, ale nie mogliśmy zasnąć z powodu huku dział. Tej nocy przyłączyłem się do patrolu. Przeszliśmy około dwóch kilometrów. Droga była pod obstrzałem, więc przenieśliśmy się jakieś 200 metrów obok niej i kontynuowaliśmy patrol idąc po rżysku.Następnego dnia wyruszyłem z moim plutonem, aby podejść bliżej linii wroga. Ledwie osiągnęliśmy szczyt wzniesienia, spostrzegliśmy przed nami silnie uzbrojony okop rosyjski. Nagle dobiegł nas świst i odgłos eksplozji. W miejscu gdzie upadł pocisk ziemia uniosła się do góry niczym drzewo, które nagle wyrosło. Jeden z żołnierzy obok mnie został trafiony w głowę. Krew wystrzeliła z jego skroni, potem krzyk i osunął się na ziemię. Nasze straty są coraz większe. Rzuciliśmy się z naszymi saperkami, aby się okopać. Ziemia była jednak twarda jak skala i nie chciała ustąpić. Spróbowaliśmy więc odczołgać się z powrotem na zbocze. Udało się.Przed wieczorem skończyliśmy nasz okop. W niedalekiej zagrodzie udało nam się znaleźć nieco słomy i mogliśmy krótko się przespać. Byliśmy u kresu wytrzymałości, kompletnie odrętwiali, ostatnie ciepło uszło z naszych ciał. Od tygodni spędzaliśmy noce na zewnątrz, wystawieni na lodowaty wiatr. Nie jedliśmy nic ciepłego od dwóch tygodni.Tej nocy po raz pierwszy przybyła kuchnia polowa z mnóstwem ciepłego jedzenia. Natychmiast opuściły nas wszystkie troski.Dołączył do mnie oficer artylerii. Śmialiśmy się i żartowaliśmy nad kociołkiem zupy i kubkiem gorącej kawy. Do pełni szczęścia brakowało tylko, żebyśmy mogli się umyć. Poprzednio myłem się 14. listopada. Włosy pełne piasku, ręce i twarz pokryte brudem, nie wspominając o naszych ubraniach.Z lewej strony z oddali dochodziły nas odgłosy walki. Czy zaatakujemy wroga? To nie wydaje się najlepszym pomysłem. Rosjanie znajdują się na silnie umocnionych pozycjach.Ku naszemu zaskoczeniu Rosjanie opuścili swoje pozycje następnego dnia. Naciskani przez nasze przeważające siły byli zmuszeni wycofać się poza Łódź. Podążyliśmy za nimi 6. grudnia.
Nie wiedzieliśmy jak daleki był ich odwrót, poruszaliśmy się wiec powoli, w szyku bojowym. Mogliśmy z bliska przyjrzeć się umocnieniom wroga: barykadom z gałęzi i drutu, wilczym dołom. Były tak dobrze ukryte, że nawet w świetle dnia jeden z moich ludzi wpadł w taka pułapkę.
Po jakimś czasie dotarliśmy do najwyższego wzniesienia. Ujrzeliśmy stamtąd rzędy domów – część Łodzi.” 

Współrzędne wskazują miejsce ukrycia skarbu. 

Dla pierwszego znalazcy drobny upominek:)

Dodatkowe informacje
Musisz być zalogowany, aby zobaczyć dodatkowe informacje.
Obrazki/zdjęcia
Wpółczesna tablica informacyjna.
Część nagrobków jest nieźle zachowana
Niektóre są zbiorowe.