Artykuł zaczerpnięty ze strony Mapa Kultury.
Początki Klemensowa sięgają XVIII wieku. Część gruntów należących do Bodaczowa, na których z czasem powstał Klemensów, franciszkanie zamojscy odstąpili w latach 1744–1745 Tomaszowi Antoniemu Zamoyskiemu, który wybudował na nich (ulegając prośbom swej żony – Anieli Teresy Michowskiej) późnobarokowy, jednopiętrowy murowany pałac – obiekt został ofiarowany synowi ordynatorstwa – Klemensowi. Projektantami pałacu byli: Jan Andrzej Bem i Jerzy de Kawe, budowniczym – Jan Columbani. Pałac został wzniesiony w latach 1747–1767; był kilkakrotnie przebudowywany. Znałam te pomieszczenia, były tam piękne parkiety – wspomina Maria Loc-Oczkoś, która wiele lat mieszkała w Klemensowie – piękne kominki, wejściowe schody. Piękna też była biblioteka, regały po tej bibliotece zachowały się w pałacu do dziś, można je obejrzeć.
Wraz z budową pałacu rozpoczęto urządzanie ogrodu, prace nad nadaniem mu ostatecznego kształtu zajęły ogrodnikom zatrudnionym przez Zamoyskich wiele lat – dla zapewnienia ich odpowiedniego lokum wzniesiono „dom ogrodnika”, zwany obecnie „domem w ogrodzie”. Mieszka tam w tej chwili 5 rodzin. Znajdujące się tam mieszkania są chyba najładniejsze w całym parku, poza mieszkaniami pałacowymi. Położenie tego domu jest przepiękne, z południowych okien roztacza się cudowny widok na ogród, dom zawsze był porośnięty winoroślą.
Obecnie park zajmuje 130 hektarów powierzchni, w jego obrębie występuje 35 gatunków drzew (między innymi dęby, lipy, sosna wejmutka, modrzew, wiąż), w tym roślinność egzotyczna (magnolia gwiaździsta, orzech czarny). Mój tata zawsze ubolewał że ten park został zdewastowany. Był podzielony na klomby poprzecinane trawnikami i ścieżkami, zostało to zrobione z dużym rozmysłem. Ludzie, którzy tu pracowali, pozostawili po sobie piękne okazy drzew, które były rzadko spotykane nie tylko w tych okolicach, lecz także w Polsce – do dziś przynajmniej w części te drzewa przetrwały. Wiele z nich powinno być pomnikami przyrody, chociażby ze względu na wiek.
Kolejni właściciele, którzy przejmowali park, nie robili nic, by go utrzymać w należytym porządku, poza koszeniem trawy, przycinaniem żywopłotów… Mimo że dziki, park jest wciąż piękny i wiele osób się nim zachwyca.
W latach 1842–1857 w Klemensowie funkcjonowała szkoła ogrodnicza prowadzona przez ogrodnika Sierugowskiego pozostającego do dyspozycji Zamoyskich. Placówka przestała istnieć, gdy klemensowski park został przekazany w dzierżawę.
Rezydencja Zamoyskich była miejscem spotkań „Klemensowczyków” – ziemiańskiego ugrupowania zorganizowanego przez Andrzeja hrabiego Zamoyskiego. Istniało ono w latach 1843–1847, w pracach ugrupowania udzielali się między innymi L. Górski i W. Grabiński. W 1858 roku klemensowszczycy zainicjowali powstanie Towarzystwa Rolniczego. Podczas dorocznych spotkań dyskutowano nad problemami modernizacji rolnictwa, jego aspektów technicznych i społecznych. Andrzej Zamoyski prowadził w pobliskim Michalowie i Deszkowicach wzorcowe folwarki, które odwiedzane były przez klemensowczyków podczas tych zjazdów, współredagował również „Rocznik gospodarstwa krajowego”.
W 1895 roku z inicjatywy ordynata Maurycego hrabiego Zamoyskiego uruchomiono w Klemensowie cukrownię (funkcjonowała do 2004 roku) – obiekt został zlokalizowany we wsi Bodaczów. Pierwszym dyrektorem cukrowni został Michał Lubiński, w roku 1912 funkcję tę pełnił inżynier Wyszyński. Pierwsza kampania cukrownicza została uruchomiona pod koniec 1895 roku – buraki uprawiano na gruntach ordynackich.
Dla potrzeb zakładu – jak podaje Krzysztof Czubara – uruchomiono sieć kolei wąskotorowej o długości 50 kilometrów łącznie, którą obsługiwało 6 parowozów i 90 wagonów. W latach 30. ubiegłego wieku cukrownie wydzierżawiono spółce akcyjnej Towarzystwo Cukrowni i Rafinerii Klemensów. W 1940 roku obowiązki dyrektora pełnił Stanisław Maliński. Po wyzwoleniu cukrownia została zmodernizowana; największą moc przerobową uzyskał zakład w latach 60. ubiegłego wieku – produkowano wówczas rocznie około 12 000 ton cukru.
Szerokim echem na Zamojszczyźnie odbiło się zorganizowanie w Klemensowie i Szczebrzeszynie w 1920 roku obchodów Dnia Śląska Cieszyńskiego (któremu groziło oderwanie od Polski i przyłączenie do Czech), połączonych z akcją charytatywną na rzecz Macierzy Szkolnej. Także w okresie międzywojennym staraniem rodziny Zamoyskich w pałacu został zorganizowany teatrzyk, przy którym funkcjonowało kółko recytatorsko-dramatyczne. W pracy kółka była zaangażowana młodzież z okolicznych zamożnych rodzin oraz członkowie Towarzystwa Gimnastycznego „Sokół” ze Szczebrzeszyna pozostającego pod opieką Adama Zamoyskiego z Kozłówki. Kółko miało swoją siedzibę przy cukrowni w Klemensowie, a wszystkie inscenizacje odbywały się w pałacu klemensowskim, na premierach poza ordynatorstwem bywali: plenipotent – Stanisław Grabski, przyjaciele Zamoyskich, urzędnicy ordynaccy oraz młodzież szlachecka z okolicznych dworów. Rekwizyty sprowadzano z Warszawy.
Podczas okupacji w Klemensowie Niemcy zorganizowali lotnisko. 17 marca 1941 roku doktor Klukowski zapisał: „Ludność jest zaniepokojona olbrzymimi zapasami benzyny, cały wygon koło cukrowni założony beczkami, w parku pałacowym w Klemensowie pomiędzy drzewami beczki z benzyną ułożono w 3 warstwy – jedna na drugiej. Oprócz benzyny, zdaje się, że gromadzą jakieś inne materiały. Na lotnisku robota wre od rana do nocy. Przyjechało bardzo dużo lotników. Ruch samochodowy wzmożony”. W czerwcu 1943 roku w klemensowskim pałacu zatrzymały się duże oddziały żandarmerii i SS.
W czerwcu 1944 roku radeczniccy partyzanci dokonali napadu na gospodarstwo rolne w Michalowie i cukrownię Klemensów – wspomina żołnierz Batalionów Chłopskich z Radecznicy Władysław Jezierski. – Zbiórkę żołnierzy BCh z placówek Radecznica, Zaporze, Zaburze, Gorajec i placówek pobliskich zwołano w Kolonii Zaburze (na Świniarkach) na godzinę 22. Na akcję wyruszono przez wieś Szperówka do mostu na szosie Szczebrzeszyn–Rozłopy; przy moście odcięto druty telefoniczne. Jedna grupa udała się do gospodarstwa Michalów, druga z wozami konnymi – do cukrowni Klemensów. Z Michalowa zabrano kilkanaście sztuk bydła i koni (były to sztuki mające licencję) i zabito tam kilka sztuk trzody chlewnej, zabierając je na furmanki; w stajni moich rodziców (Jezierskich w Radecznicy) była przetrzymywana klacz przez kilka dni. Po wyzwoleniu część zwierząt wróciła do gospodarstwa Michalów. Z cukrowni Klemensów zabrano kilkanaście ton cukru. Otrzymaliśmy po 10 kilogramów cukru; cukier wydawano nam w piekarni Bogdana Strusińskiego w Radecznicy; furmani dostali po 30 kilogramów cukru.